***TYDZIEŃ PÓŹNIEJ***
Przez calutki tydzień nic się nie wydarzyło. Przelotne spojrzenia na korytarzu i to było na tyle. Na dodatek Janet i Zayn mieli jakiś rozkwit związku, cały czas chodzili za rączkę i się przytulali. Teoretycznie nie byłam w nim zakochana, no bo jedno zderzenie na korytarzu nie sprawia, że się kogoś kocha, ale czułam coś dziwnego gdy go widziałam.
No i poniedziałek. Spóźniona wbiegłam do szkoły. Albo nie mogłam się wyrobić, albo z kolei przychodziłam o wiele za wcześnie. O dziwo nie padało, więc moje włosy były tylko lekko pofalowane, co wprawiło mnie w dobry nastrój.
Wleciałam do klasy jak na skrzydłach, ale nauczyciela nie było. Wszyscy rozmawiali i krzyczeli, po klasie latały karteczki. Podeszłam do Izie, która siedziała na ławce Eleanor. Była nowa w szkole, śliczna i powszechnie lubiana. Chodziła z Louisem, którego zdążyłam przelotnie poznać, i był bardzo miły.
- Hej. - powiedziała Eleanor.
- Hej. - odparłam z uśmiechem.
- No joł, śmierdzielu!!!- wydarła się Izie na całą klasę. - Myślałyśmy, że poszłaś na wagary z tm swoim Zaynem!!!!
Cała klasa spojrzała w moją stronę. Zobaczyłam jak jedna z cheerleederek, przyjaciółka Janet, wystukiwała coś z maksymalną prędkością na swojej komórce.
- Weź skończ, to nie jest mój Zayn. - odparłam ze złością.
W tej chwili do klasy wszedł nauczyciel i zaczęła się lekcja angielskiego. Zauważyłam, że Eleanor przygląda mi się z uwagą, ale nic nie powiedziała.
Po lekcji poszłam z Izie do łazienki. Eleanor po drodze spotkała Louisa i się od nas odłączyła. Wchodząc usłyszałyśmy płacz. Zachowałyśmy się więc jak rasowe agentki : umilkłyśmy i po cichu wślizgnęłyśmy się do środka stając w przedsionku. Płacz dobiegał z części gdzie są lustra, koło ubikacji.
- Próbowałam to ratować - dobiegł nas głos. - Było prawie idealnie. A potem on powiedział, że ma mnie dosyć. A teraz ta idiotka... - urwał się.
- Na pewno dlatego z Tobą zerwał . - dobiegł nas drugi głos.
- Nie rozumiesz!!! Jestem Janet!! To ja zrywam z chłopakami, a nie oni ze mną. to ja zaerwałam z Zaynem Malikiem!!!!!
Izie spojrzała na mnie z przerażeniem i wskazała, żebyśmy się wycofały. Wyszłam z łazienki i wpadłam na Zayna.
- Ooo, Tinsley!! Mistrzyni w przypadkowych zderzeniach z ludźmi. - zaśmiał się.
- Yyyy, cześć Zayn. - wyjąkałam. Spojrzałam się poszukując pomocy Izie, ale ta się zmyła.
- No, mała Tinsley. - Zayn otoczył mnie ramieniem i zaczął prowadzić w stronę sklepiku i ławek. Zawsze było tam najwięcej uczniów. - Co porabiasz dzisiaj??
- Yyy, no ten... - powiedziałam, bo nie miałam żadnych planów.
- Świetnie. Słuchaj, może wpadniesz do mnie?? Robię małą imprezkę, przyjdzie Eleanor i Louis, chyba ich znasz?
- Tak, znam. - odparłam. - A kto jeszcze będzie?
- A wiesz, Nick i jego kuzyn Harry, chodzi do równoległej ci klasy. Potem taki Niall, nowy, irlandczyk, więc może być fajnie. I myślałem jeszcze nad kilkoma osobami. Przyjdzie Danielle z kimś...
- Danielle z zespołu tanecznego??
- Tak. - Zayn uśmiechnął się do mnie. - Nie wiem z kim, ale się zobaczy. I jeszcze kilku kolegów z dziewczynami.
- Ok, no to przyjdę. - odparłam.
- O dziewiętnastej. Tu masz adres. - wcisnął mi w rękę karteczkę i poszedł do swoich kolegów. Zostałam zupełnie sama. Rozejrzałam się i zauważyłam Eleanor. Podeszłam do niej szybko.
- No, to opowiadaj co z tym Zaynem. - powiedziała.
- A nic, zaprosił mnie na imprezę. Ty też idziesz??
- No, to będzie PARTY HARD!! - zakrzyknęła wesoło.
- Taaak, oby. - pomyślałam, przypominając sobie o Janet. I zaczęłam się denerwować, czy jeśli coś wyjdzie mi z Zaynem, to czy ona nie zamieni mojego życia w piekło.
*****
Następny rozdział będzie o imprezie, ale nie wiem czy jest sens go pisać, bo na razie nie ma komentarzy i nie wiem, czy ktoś to czyta, czy komuś się wogóle podoba.
Jeśli macie jakieś pomysły jak ulepszyć opowiadanie, słowa krytyki lub wogóle cokolwiek - dajcie znać.
Xoxo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz